poniedziałek, 1 lipca 2013

Samsung Irena Women's Run

Czyli o tym jak błękitne koszulki  przegoniły deszcz z Warszawy :)
Zapisując się na ten bieg zapytałam koleżanek z teamu: „czy jestem na tyle szalona, żeby w sobotę pobiec w biegu na dychę w Gdyni, po czym wsiąść w polskiego busa by w niedzielę w samo południe biec w warszawie?”. Odpowiedź była natychmiastowa: OCZYWIŚCIE ŻE TAK!
Mój szczęśliwy numer :)
Wiele dziewczyn pytało mnie skąd w ogóle dowiedziałam się o tym biegu. Znalazłam zdjęcia z poprzedniej edycji w wygranej podczas Biegu Dębowego „Pasji Biegania” i wtedy zimnego, śnieżnego i wietrznego marcowego dnia podjęłam decyzję, że nie ma lepszego sposobu na przywitanie lata niż prawdziwie kobiecy bieg.
Magda powinna rozważyć dołączenie do Seksi Czikków!
Oczywiście w międzyczasie wszystko musiało pójść nie tak i zamiast czterech seksi czikków na starcie stanął tylko jeden (choć uważam, że koleżanka Magda, która biegła z nami również podczas zeszłorocznego biegnij warszawo powinna poważnie rozważyć dołączenie do Teamu!), a w dodatku całą noc padało – przez co padł na mnie blady strach, że kolejny warszawski bieg zostanie odwołany z powodu złej pogody… Na szczęście nic takiego się nie stało i można było biec! W dodatku organizatorzy wystosowali nawet do wszystkich uczestniczek zapraszającego sms ;) My się deszczu nie boimy!
Jest radość, ale jest też gorąc ;)
Jeżeli mam być szczera, to nie pogardziłabym gdyby podczas biegu deszcz jednak padał ;p Była istna PATELNIA. Podbieg dla większości pań był raczej podejściem, mi i Magdzie udało się go pokonać biegiem, ale astma ostro dawała o sobie znać ;p sapałam jakbym niosła ze sobą na plecach tonę węgla! Słońce prażyło tak, że na czwartym kilometrze po raz pierwszy w życiu poczułam co to znaczy gdy podczas biegu kręci się w głowie. Udało mi się zebrać w sobie i dobiegłam do mety z czasem 30 min 20s. Do założonego celu czyli złamania 30 minut zabrakło odrobinę szczęścia ;)
Błękitne koszulki na starcie
Cała impreza to jednak nie tylko bieg, ale też super rozgrzewka przed, rozciąganie po i koncert :) Wolontariusze roznosili wodę i knoppersy a na całej Agrykoli panował prawdziwie babski radosny nastrój. Świetnym pomysłem organizatorów był kącik dla dzieci, gdzie panie mogły zostawić swoje pociechy pod okiem profesjonalnych opiekunek ;) Mężczyźni wspaniale wspierali swoje kobiety (mój teeeż!!! :*), można było udać się na masaż i porozmawiać z fizjoterapeutą.
Długo będę wspominać ten bieg i towarzyszącą mu atmosferę, wisienką na torcie jest to, że udało mi się zrobić sobie zdjęcie z Panią IRENĄ SZEWIŃSKĄ!!! Jak powiedziała Anita „masz zdjęcie ze legendą!” :D ano mam!
Zdjęcie z legendą a ja stoję jak cielak ;p
Piękne koszulki, piękne medale, piękna pogoda i piękne kobiety. Czego chcieć więcej? Jeszcze większej frekwencji za rok!
piękny medal :)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz