sobota, 22 czerwca 2013

Nocny Bieg Świętojański 21/22 czerwca 2013

Na ten bieg był plan. Misterny plan życiówkowy. Niestety! W połowie miesiąca PLAN zastąpił POMYSŁ. Pomysł na bieg z wiechciem na głowie ;)
Nocny Bieg Świętojański zainaugurowaliśmy tradycyjnym już zdjęciem przy trapie błyskawicy. Jak napisał Piotr – wielka biegowa rodzina na jednym zdjęciu :)
Tradycyjne zdjęcie "przy trapie" :)
Później był czas na rozgrzewkę i nagle zrobiło się dziesięć minut do północy, czyli startu. Luby ruszył to swojej strefy startowej, a ja grzecznie ustawiłam się w ostatniej. Prawie pięć tysięcy ludzi na starcie to ogromne wyzwanie organizacyjne. W mojej strefie startowej było tak tłoczno, że „specjalny strój świętojański” trochę przeszkadzał. Dzielnie przedzierałam się jednak przez tłum pytając co chwilę mijane osoby „Dobry wieczór na ile pan/pani biegnie?” w końcu dotarłam do pań w zielonych koszulkach teamu „Aniołki Dżordża” :) zapamiętałam je z mety Biegu Europejskiego więc grzecznie ustawiłam się za nimi.
Rozgrzewkowo :)
Jak zwykle sygnał do startu dała Błyskawica i ruuuszyliśmy! Osobiście uważam, że najgorszą częścią trasy są dwa pierwsze zakręty. W takim tłumie jest tam zwyczajnie niebezpiecznie i trzeba uważać żeby się nie przewrócić. Ponoć mało brakowało a zadeptaliby jakąś dziewczynę. Na tym odcinku tracę zawsze najwięcej energii. Trzeba powyprzedzać tych, którzy przeliczyli się z siłami już na starcie, albo zwyczajnie źle się ustawili, bo „przecież to ostatnia strefa i nikt tu się nie spieszy”. Tradycyjnie znalazłam sobie swój „lodołamacz” czyli biegłam śladami dużego, wysokiego faceta :D przyczepiłam się jak rzep do psiego ogona i puściłam dopiero na polskiej ;) dzięki temu ten fragment pokonałam w miarę bezboleśnie. Pierwsze schody zaczęły się na czwartym kilometrze: wsuwki wpijały mi się w czaszkę, a liście z wianka przysłaniały widoczność i wkurzały ;p w dodatku był tak solidnie zrobiony, ze nie mogłam ich wyrwać! W końcu jakoś mi się udało i pozbyłam się trzech największych ;p Przy skręcie na węglową super grali i kibicowali :D do świętojańskiej leciałam jak na skrzydłach i dobrze, że miałam swoją wodę, bo nie traciłam czasu na zatrzymywanie się. Świętojańska pokonana biegiem (treningi na górkach wyraźnie dały rezultaty!), przy biegosferze wylałam wodę na głowę żeby się ochłodzić, bo zrobiło się naprawdę nieciekawie. Nie da się ukryć: wianek ciążył i było w nim MEGA gorąco. Powiedziało się A trzeba powiedzieć B i C i biec dalej ;) Było gorąco i duszno, ale pomagały miłe komentarze ludzi na trasie „piękny wianek”, „zobacz na tę dziewczynę”, „fajna czapka” xD zwłaszcza ten ostatni powalał mnie na kolana ;) Na ostatnich metrach udało mi się wycisnąć z głowy (bo nie nóg) jeszcze trochę i pięknie zafiniszować :D swoją drogą musi to być strasznie głupie uczucie jak przed samą metą wyprzedza cię wariatka z ogromnym wieńcem na głowie :D
Łapanie powietrza na mecie ;)
Niestety na mecie zabrakło dla mnie wody, ale miałam swój bidon, więc nie było tragedii. Wkurzają mnie strasznie biegacze „na dziko”, którzy nie wpisują się na listę startową (szkoda im 20zł czy co?!) i przez nich nie starcza wody/medali dla osób, które normalnie biorą udział w zawodach… W dodatku na metę wbiegłam z piskiem radości i uniesionymi rękami i usłyszałam komentarz: „to nie był maraton”. Może i nie, ale ten kto to powiedział opierał się bramkę nie biorąc udziału w imprezie więc co on może o tym wiedzieć? ;p
Z kolegą Piotrkiem po biegu :) P.S. Gratulujemy wynikuuu!
Dobiegłam z czasem 1h 5 minut, czyli szału nie było, ale pogoda i wianek dały mi ostro w kość. Na mecie byłam przeszczęśliwa, że się udało :D a medal i pozdrowienia innych biegaczy były jak zimny kompres na moją obolałą głowę ;) Ostatni tegoroczny gdyński bieg dopiero w listopadzie! Wystąpię oczywiście na biało-czerwono ;) i może wtedy uda się zrobić życiówkę? Dla mnie bieganie to przede wszystkim radość i dobra zabawa.
Wbieg na mete a la superwomen :D
Wyniki, choć cieszą, schodzą na drugi plan. NAJWAŻNIEJSZE JEST ZDROWIE! A moje, od kiedy biegam, znacznie się poprawiło. Do zobaczenia w listopadzie! :D
Trzeci kawałek układanki :)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz