środa, 3 kwietnia 2013

A czy ty biegałeś w święta?

Od pierwszego kwietnia radośnie realizuję nowy plan treningowy. Wiosno-zima zorganizowała mi wspaniały śmigus-dyngus w postaci gradu i śniegu w twarz przez pierwsze 4km założonego na świąteczny poniedziałek bieganka. Prawie się złamałam! Prawie.  Założyłam, że będę biegać plus minus 30 kilometrów tygodniowo. Czas zacząć robić jakieś biegowe postępy! Jak nie związane z tempem to może chociaż z wytrzymałością? Rozpisałam plan na kwiecień i maj.
Plan powstawał w bólach przy pomocy Runners World i internetu.
W tym czasie czekają mnie cztery starty na dziesięć kilometrów: Muzyczna ćwiartka w Pile, Run Toruń, Bieg Europejski w Gdyni i Kwidzyński bieg Papiernika. Cel na kwiecień i maj: BYĆ BIEGACZEM. Misja: NIE USZKODZIĆ SIĘ!
Planuje zakup książki Jerzego Skarżyńskiego „Biegiem przez życie”, bo niestety na trenera mnie nie stać ;) a szkoda! Czasem czuję się jak dziecko we mgle ;) Dzielnie też wykonuje polecone przez fizjoterapeutę ćwiczenia na mięśnie głębokie – choć przyznam się szczerze, że ich nie cierpię!
Wczoraj zaliczyłam pierwsze w karierze interwały i podbiegi. Uda i pośladki piekły niemiłosiernie gdy pokonywałam nasze Gdyńskie, prawdziwie górskie, górki ;) a interwały? Wydawało mi się, że dałam z siebie wszystko! Założenie jest takie: 6 razy 30 sekund sprintu na 100 sekund przerwy w marszu. Wiem żaden tam wyczyn, ale nigdy tego nie robiłam ;) W każdym razie, albo najek i nie wyczuł mojego 30 sekundowego sprintu, albo mój sprint był mega żałosny, bo nie zapisał się na wykresie Nike+. Ze smutkiem podejrzewam, ze prawdziwa jest niestety druga opcja. Nic to w przyszłym tygodniu spróbuje raz jeszcze. Interwałowo - górkowe wtorki stanowczo są najmniej przeze mnie lubianym dniem tygodnia. No, ale ile można być początkującym biegaczem?! Trzeba w końcu ruszyć z kopyta ;)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz